sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 7

Julie.POV

-Proszę rozgość się. -powiedział otwierając wielkie drewniane drzwi.
-Dziękuję -szepnęłam.
-Jeśli będziesz czegoś potrzebowała to jestem w kuchni.

Rozejrzałam się dookoła.
Ten pokój był taki ogromny.

Usiadłam na miękkim fotelu i spojrzałam na gablote , która była wypełniona różnorakimi nagrodami.
Wstałam i podeszlam do gabloty.

-Musi być naprawdę utalentowanym człowiekiem.  - szepnęłam do siebie.
-Te nagrody nie są moje- wyszeptał  a ja omało co nie dostałam zawału.
-Te nagrody należą do moich Beliebers.
-Beliebers?
-To moi fani.  Najlepsi fani na całym świecie.

Odwróciłam się twarzą do niego.

- Jesteś sławny tak ?
- Tak. Jestem piosenkarzem.

Przez chwilę zapanowała cisza, która postanowiłam przerwać.

-Zaśpiewaj coś. - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Coś za coś kochanie. - powiedział łapiąc mój policzek.
-Ej ej ej.
-Spokojnie nie chce się piepszyc. - zaśmiał się.
-Twoja willa jest na totalnym odludziu.  Nie masz sąsiadów wiec nikt nie usłyszał by ze wołam a raczej krzyczę o pomoc wiec skąd mam mieć  tą pewność że nie wykorzystał byś tego?
-Chciałem tylko, żebyś tez coś zaśpiewała.
-Pojawiły ci się rumieńce.- powiedział przejeżdżając kciukiem po moim policzku.- Dodają ci uroku skarbie.
-Może darujemy sobie te śpiewanie. - szepnęłam.

Miał najpiękniejszy uśmiech na świecie.

- To może pojedziemy do kawiarni.  - zaproponował.  - Przy okazji zahaczymy o jakis sklep z ubraniami.
- Ubraniami?- zdziwiłam sie. - Po co?.
- Musisz chyba mieć w czym spać chyba że chcesz zrobic mi taka przyjemność i latać w bieliźnie.

Znów parsknal śmiechem a ja pewnie wyglądałam jak burak.

-No to jak Julie ?
-Nie chcę cie wykorzystywać Justin.

Zrobił minę zbitego psa.

-Prooooooooooooszę zgodz się.
-Ugh no dobrze ale tylko wybiorę tylko jedna rzecz i nic więcej.

Złapał mnie w pasie przyciągając do siebie.
Za nim zdążyłam zarejestrować co się dzieje jego usta spotkały moje.

- No. - powiedział przerywając pocałunek. - To możemy już jechać.

***
-Czemu wzięłaś tylko dwie rzeczy?
-Powiedziałam ci,  że nie będę brać dużo ubrań.

Złapał mnie za rękę i poprowadził na dział z sukienkami.

- Chociaż po przymierzaj

Pokazał mi piękna lekko falowana sukienkę koloru beżowego.

- Ugh okey uparciuchu.

Zabrałam ja i udałam się do przymierzalni.
Nie mogłam sobie poradzić z suwakiem.
Boże czy ja jestem aż tak gruba?

- Justin.-Wyjrzałam lekko z kabiny. -Pomożesz mi?

Cisza...

-Justin kochamy cie. - krzyknęła jakaś dziewczyna.

Spojrzałam w tamtą stronę.
Tłum ludzi otoczyło Justina.

-Moje kochane Beliebers proszę was abyście dały mi przejść. - poprosił na co te dziewczyny zaczęły szeptac między sobą.

-Poczekajcie chwile. - powiedział przeciskajac się przez ten tłum. - Wrócę do was obiecuje.

Podbiegł do kabiny w której się znajdowałam.

- Julie masz. - powiedział poddając mi zielone banknoty.
- Ale ja...
- Nie mogą nas zobaczyć razem. - przerwał mi. - Gdyby zobaczyli cie ze mną nie miałabyś juz normalnego życia. Proszę cię , choć spróbuj udawać ,że mnie nie znasz.

Nie wiedziałam co mogę powiedzieć.

- Spotkamy się przy aucie. - szepnął i pocałował mój policzek.

Obserwowałam jak idzie w stronę tych dziewczyn.
Nadal w mojej głowie odtwarzaly się jego słowa

Gdyby zobaczyli cie ze mną nie miałabyś normalnego życia.

Przebrałam się i poszłam zapłacić za rzeczy.
Nie wiem w co się wpakowalam ale wiem ,że nie chce się z tego wyplątywać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz