Justin POV.
Jechaliśmy osobnymi limuzynami.
Ręce drżą mi jakby były jakieś opętane.
To się dzieje.
Juz za chwile będziemy malzestwem.
- Juz jesteśmy na miejscu. - powiedział siedzący na przeciw mnie Ryan.
Wysiadlem z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Justin.
Odwróciłem się.
- Moje maleństwo. -wyjąkała.
- Mamo nie płacz. - powiedziałem przytulajac do siebie jej drobne ciało.
- Pamiętam jak uczyłam cie chodzić. - wyszeptała w mój tors. - Nadal nie mogę uwierzyć, że masz 25 lat i bierzesz ślub.
Po kilku sekundowej ciszy dodała.
- Mam nadzieje, że będziecie ze sobą szczęśliwi.
- Będziemy mamo. Będziemy.
- Kocham Cię Justin.
- Ja ciebie tez mamo.
Ucałowałem czubek jej głowy uwalniając ja z mojego uścisku.
- Annabelle juz przyjechała?
- Nie Justin jeszcze nie.
- Hmmm... Powinna juz tu być
- Justin, Justin chodz juz. - krzyknęła Mabel.
***
Czekałem przed ołtarzem juz z godzinę.
Martwiłem się.
Co jeśli coś jej się stało?
Może się wystraszyła i uciekła?
Co jeśli nie chciała tego ślubu?
Po 10 minutach stwierdziłem ,że to nie ma sensu.
- Posłuchajcie to koniec. Możecie wychodzić.
Wszyscy zamarli.
Słychać było tylko głośny szum wiatru.
- Ślub odwołany. Nie słyszeliście?! Możecie już iść. - krzyknalem.
Goście wystraszeni moim nagłym wybuchem wyszli z kościoła.
Została tylko jedna osoba.
- Justin.
- Mamo proszę odejdź.
- Kochanie tak mi...
- Powiedziałem odejdź stąd jasne!?
Jej oczy lekko się zaszklily.
-Przepraszam , mamo. -przyciągnąłem ja do swojego torsu- Zadzwonię do ciebie. Teraz nie jestem w stanie z nikim rozmawiać. - szepnalem.
- Dobrze. Zadzwoń jak tylko będziesz w mógł.
***
Rozwaliłem chyba wszystko co znajdowało się u mnie w pokoju.
Spojrzałem wokół siebie podziwiając moje "dzieło"
- Jak ona mogła mnie tak wystawić.... - Powiedziałem sam do siebie.
Nagle...
Mój telefon zaczął dzwonić.
-Halo.
-Justin Bieber...
-Tak kto mówi?
Odpowiedziała mi cisza.
Ktoś mocno zapukał w drzwi.
Poszedłem zobaczyć kto się za mną tak stęsknił ,że aż prawie wyrwał mi drzwi z zawiasów
Kiedy wyszedłem przed dom zauważyłem mała paczkę.
Zabrałem ja.
W środku była...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz